12 ciekawych pozycji w moim kufrze, kupionych w ciągu ostatniego miesiąca.

12 ciekawych pozycji w moim kufrze, kupionych w ciągu ostatniego miesiąca.

P1090869-horzDziś mój długi post kieruję do tych z Was, którzy zastanawiają się nad kupnem kosmetyków, ale gubią się w gąszczu nowości i kolorów. Zauważyłam, że tego właśnie szukacie przeglądając moją stronę. Przedstawiam więc dziś to, co znalazło się w moim kufrze w ciągu ostatniego miesiąca. Odkrycia jak najbardziej pozytywne. Różne półki cenowe, przeróżne firmy i zastosowanie, zakupione w różnych sklepach.
Uchylam dziś rąbka tajemnicy. Nie ukrywam, że czasem spotyka mnie spore rozczarowanie. Dla kontrastu być może zrobię zestawienie takich kosmetyków kolorowych, ale na razie pozostańmy po tej jasnej i przyjaznej stronie :) Objaśnienia cyferek znajdują się poniżej. Może ktoś z Was się skusi i przekona się sam ;)

1. Lip Rouge Mini-Palette (Kryolan) – mini paleta kolorowych pomadek. Posiadam serię LC co oznacza, że szminki są matowe. Z początku można odnieść wrażenie, że są naprawdę małe, a cena palety jest zbyt wysoka, ale kosmetyki są dobrze napigmentowane, trwałe i wydajne. Polecam głównie na całonocne szaleństwa takie jak wesela, bale sylwestrowe czy studniówki. W palecie znajduje się 18 różnorodnych odcieni co daje całkiem spory wachlarz możliwości. Kupiona w sklepie internetowym (z przesyłką ok 100 zł).

2. Demi Whispies Black Lashes Natural (Ardell) oraz kępki rzęs Individual (Ardell) – nie ma lepszych. Naprawdę. Sztuczne rzęsy na pasku kojarzą się często z mocno przesadzonym i teatralnym efektem. Nic z tych rzeczy! Tutaj nawet te na pasku są w postaci kępek co tworzy naturalny efekt. Pięknie otwierają i powiększają oko. Kępki z serii Individual posiadają kilka rodzajów długości. Ja wybrałam short (wcale nie są takie krótkie, a nazwa jest myląca). Kilka pudełek na razie wystarczy. Kupione online. (Rzęsy na pasku ok 13 zł za opakowanie, kępki ok 15 zł).

3. Eyeshadow Primer Potion (Urban Decay) – ulubiona baza pod cienie wszystkich „youtuberek”. Musiałam przejrzeć masę filmików, przeczytać wiele recenzji zanim sięgnęłam po ten kosmetyk. Jest dosyć drogi, a jego pojemność wynosi 11 ml. Na Allegro było trochę podróbek, ale w końcu znalazłam jeden jedyny sklep internetowy w Polsce, który oferuje sprzedaż tej bazy. Akurat ja posiadam serię klasyczną, są jeszcze inne warianty. Baza pięknie wyrównuje koloryt skóry na powiece, przedłuża żywotność cieni, ale również podbija ich kolor. Jestem zadowolona z tego zakupu (cena 100 zł).

4. Podkład Matt Make Up (KOBO Professional) – markę KOBO odkryłam całkiem niedawno i niektóre jej propozycje bardzo przypadły mi do gustu. Tak jest w przypadku podkładów z wykończeniem matowym (na razie mam dwa odcienie: 101 Ivory oraz 100 Light Beige). Cera wygląda świeżo, promiennie, ma całkiem fajne krycie. Cena nie jest wysoka. Kosmetyki KOBO można dostać chyba tylko w drogeriach Natura. W internecie nie znalazłam nigdzie. Całkiem fajna sprawa tym bardziej, że ostatnio kosmetyki były tam tańsze o 40 %. Możecie sobie wyobrazić zniecierpliwienie osób, które stały za mną w kolejce ;) (cena ok 21 zł)
5.Modeling Illuminator (KOBO Professional) – kolejna dobra propozycja tej marki. Rozświetlacz, który stosuję w modelarzu twarzy. Rozświetla skórę, dobry kosmetyk na cienie pod oczami. Posiadam nr 101. (cena ok 20 zł)

6.Lash Modeling Mascara Extra Fusion Black (KOBO Professional) – przedostatnia propozycja KOBO w tym zestawieniu. Zwykły klasyczny, czarny tusz do rzęs. Co w nim niezwykłego? Szczoteczka. Nie cierpię grubych, niepraktycznych szczoteczek. Ta jest smukła, precyzyjna, rozczesuje rzęsy. Jestem bardzo zadowolona z tego zakupu. (cena ok 22 zł)

7.Palette Ombretti Pupart (PUPA Milano) – Polacy mogą nie lubić wypowiadania nazwy tej firmy. Z włoskiego to po prostu lalka. Naprawdę nic strasznego ;) W moim posiadaniu znalazła się paleta cieni do powiek z serii Pupart nr 4. To, czego szczerze nie lubię w paletach to ustawianie obok siebie podobnych odcieni. Kupując palety szukam różnorodności. Nic mi po 3, 4 różnych wariantach beżu. Długo się wahałam w Douglasie. W końcu odcień, który wybrałam dostępny był tylko w formie testera więc wróciłam do domu z pustymi rękoma. Od czego jest internet? Moja paleta jest ukierunkowana na odcienie niebieskiego, ale cienie absolutnie nie są do siebie podobne. I tak mamy tutaj srebrzystą biel, jasne złoto, ciemny beż, granat, miętową zieleń, szarość, turkusową zieleń, brąz i czerń. 9 pięknych cieni matowych i satynowych. Cienie długo się utrzymują, ale warto najpierw zastosować bazę. (cena ok 100 zł)
8. Pure Pigment (KOBO Professional) – sypkich pigmentów mam całkiem sporo i wciąż ich przybywa. Powód jest jeden – są najlepszym wykończeniem makijażu oczu. Wystarczy odrobina na środek powieki i makijaż nabiera innego wyrazu. Te cienie sypkie, pigmenty marki KOBO są tańsze niż osławione już pigmenty INGLOT. I nie ustępują im w niczym. Zapewne sięgnę po nie jeszcze nie raz. Na razie mam dwa odcienie – 510 Smoky Silver oraz 504 Mint Cream (właśnie to jego połysk widoczny jest na zdjęciach z sesji „Driada” z Kają Tworek). Cena za słoiczek wynosi ok 20 zł.

9. Velvet Touch Eyeshadow (Sensique) – pojedyncze matowe cienie, które dostępne są w Naturze i kosztują naprawdę niewiele. Nie są rewelacyjne, ale do użytku codziennego nadają się jak najbardziej. Kupiłam ich 3 (nr 155 śliwka, nr 150 koral, nr 149 jasny beż świetny do rozjaśniania skóry pod łukiem brwiowym). Jest jeszcze 1 satynowy w kolorze złotego brązu (Pearl Glow wcale nie daje perłowego efektu, ale właśnie bardziej subtelny połysk). Cena to zaledwie 6, 50 zł w przypadku Velvet Touch. Pearl Glow kosztuje 7 zł.

10.Lipliner (Esscence) – na tę markę jest w przestrzeni blogowej istny szał. W moim kufrze jest dosłownie kilka kosmetyków Esccence, ale na zdjęciu postanowiłam zamieścić konturówki do ust. Bardzo niska cena, a efekt jest zaskakujący. Posiadam dwa odcienie (piękną głęboką czerwień nr 08 Red Blush oraz nr 11 In The Nude, delikatny róż). Konturówki są bardzo miękkie, pozwalają na precyzyjny rysunek ust, mają intensywny kolor. Muszę pomyśleć nad kupnem następnych kredek. (cena 5 zł)

11. Satin touch kohl (My Secret) – nie jestem zwolenniczką oprawy graficznej kosmetyków firmy My Secret. Zwracam na to uwagę również gdy zamierzam kupić jakiś kosmetyk. Troszkę zbyt kiczowate, pstrokate, ale nie to jest przecież najważniejsze, a gusta są różne. Do rzeczy. Bardzo spodobała mi się alternatywa dla klasycznej białej kredki w linii wodnej oka. Zamiast niej marka proponuje kredkę beżową (nr 19 nude). Jak na tak niską cenę kosmetyk godny polecenia. Kredka jest miękka, z trwałością bywa różnie. Jeśli nie wychodzicie na całą noc spełni swoje zadanie. Również dostępna w drogeriach Natura. Cena to ok 6 zł.

12. Star Dust Eyeshadow (My Secret) – to już ostatni przystanek na tej liście. Jak już mówiłam uwielbiam wszelkiego rodzaju pyłki, pigmenty, cienie sypkie. Zaopatrzyłam się w 3 odcienie „gwiezdnego pyłu” (srebrzysta biel, złoto, zieleń). Cienie ładnie mienią się na powiece, lubię rozświetlać nimi wewnętrzny kącik oka. Bardzo tanie, a przy odpowiednim użyciu można nimi zrobić ładny makijaż. Cena to ok 8 zł.

Aleksandra Starachowska
No Comments

Leave a Comment