To mój drugi post z cyklu ”nowości w kufrze”. Tym razem na cel obrałam sobie 6 kosmetyków, z których jestem wyjątkowo bądź umiarkowanie zadowolona, a które znalazły się w moim posiadaniu niedawno. Marek wciąż przybywa i czasem nie mam pojęcia od czego powinnam zacząć. Z jednej strony to dobrze, z drugiej czuję przesyt. Nie mogę jednak stwierdzić, że maluję kosmetykami tej jednej marki bądź dwóch. Rynek kosmetyczny jest zbyt duży by się ograniczać. Takie jest moje zdanie.
Głównym źródłem moich zakupów jest internet. Nie mam na myśli tutaj jednego z popularnych w Polsce serwisów aukcyjnych, gdyż tam wprost roi się od podróbek i przerażające jest to, jak wielu sprzedawców sprzedaje nieoryginalne produkty, z niewiadomą datą ważności, nietestowane i niewiadomego pochodzenia. Jeszcze bardziej przerażający jest fakt, że tak wielu ludzi się na to nabiera. Na palcach u jednej ręki można policzyć rzetelnych, uczciwych sprzedawców.
Polecam zakupy w sprawdzonych sklepach internetowych, hurtowniach kosmetycznych, w których zaopatrzyć się można w produkty nie tylko rodzimych marek, ale również zagranicznych ciężko dostępnych w Polsce, a popularnych w innych krajach.
Korzystajmy z tej możliwości, nie bójmy się próbować. Jeśli wizaż to nasza pasja, dobrze jest wiedzieć co oferuje bogaty rynek kosmetyków kolorowych.
Oto lista ostatnich moich zakupów. Dla ułatwienia na zdjęciu zamieściłam cyfry.
1.Nude eyeshadow palette NUDE’tude (The Balm Cosmetics) – absolutnie fantastyczna paleta 12 pięknych odcieni. Mam ją dopiero od niedawna więc stopień zużycia jest niewielki. To, co lubię w tej palecie cieni to to, że są tu różne kolory. Do makijażu dziennego i wieczorowego. Można mieszać z sobą maty i satynę. To pierwszy produkt tej marki w moim kufrze. Najważniejsza jest jednak pigmentacja. Cienie prezentują się pięknie, a dodatkowo po użyciu bazy długo się trzymają na powiece. Każdy cień ma swoją nazwę – Sassy (biel), Stubborn (matowy róż), Selfish (lśniący brąz), Sophisticated (ciemny brąz), Sexy (burgund), Serious (czerń), Snobby (pomarańczowe złoto), Stand-offish (lśniący chłodny róż), Sultry (kolor brunatny), Seductive (złocisty brąz) Silly (czekoladowy brąz ze złocistymi drobinkami) oraz Sleek (ciemny matowy brąz). Do wyboru do koloru choć jak widać przewagę mają odcienie brązu. Niewątpliwym plusem jest też wygląd palety. Nawiązuje do stylu retro, a każdy pasek,w którym znajduje się cień zastępuje…stanik dwunastu pięknym pin up girls :) W palecie znajduje się również spore lusterko. Dla lepszego oglądu zamieszczam bliższe ujęcie. (cena wraz z przesyłką 120 zł)
2. Gold Drops (perla liquida bifasica) (KIKO Make Up Milano) – również debiut, jeśli mowa o marce. KIKO to włoska firma. Jej kosmetyki są bardzo ciężko dostępne w Polsce. Na start wybrałam rozświetlacz w płynie. Tym razem pokusiłam się o złoto. Jest jeszcze seria Silver Drops. Buteleczka jest mała, a jej pojemność to zaledwie 5 ml. Kosmetyku jednak nie nakłada się dużo, co sprawia, że jest wydajny. Sam rozświetlacz podany jest w formie dwufazowego płynu. Po wstrząśnięciu kosmetyku, składniki łączą się. Sposób aplikacji jest prosty. Pipetką nabiera się płyn i wypuszcza na wybrany fragment skóry, potem się go rozciera. Idealny do rozświetlania skroni, łuku brwiowego, policzków, można nałożyć go na cień do powiek. Jego wadą jest to, że dosyć prędko zasycha więc trzeba go nanieść szybko. W przeciwnym razie nie osiągniemy zamierzonego efektu. To maleństwo kosztuje z przesyłką ok 40 zł
3. Long Lasting Glass Shine (KOBO Professional) – błyszczyk do ust. Nie próbowałam jeszcze kosmetyków do ust tej marki więc skusiłam się na jeden w kolorze 205 Iced Latte. Nie podoba mi się efekt jaki powstaje po nałożeniu błyszczyka na całe usta. Jednak w mojej opinii idealnie się nadaje do nadawania połysku na umalowane wcześniej wargi. Ładnie współgra z pomadkami w odcieniu chłodnego różu, beżu i brązu. Można spróbować (cena ok 20 zł).
4. Fixing Spray (Kryolan) – przyszedł czas i na mnie. Po wielu próbach, testowaniu utrwalaczy makijażu różnych marek takich jak KOBO, Hean, Elf czy Peggy Sage, stwierdziłam, że pora zakupić osławiony fixer firmy Kryolan. Kosmetyki te, są przeznaczone głównie dla wizażystów i mają mocne działanie. Ten fixer jest naprawdę dobry. Tworzy niewidzialną barierę dla czynników zewnętrznych, które mogą popsuć nasz makijaż (wiatr, upały). Chroni makijaż nawet wtedy, gdy płaczemy i szalejemy całą noc. Słowem pozycja obowiązkowa. Na dzień polecam coś bardziej lekkiego. Na większe wyjścia to będzie jednak kosmetyk idealny (cena z przesyłką około 100 zł). Pucha, którą ja posiadam jest pojemności 400 ml.
5. Eyebrow Set (CATRICE Cosmetics) – cień do brwi. Zawsze polecam malowanie brwi cieniem, gdyż daje on efekt wypukłości i wygląda bardziej naturalnie niż brwi zarysowane kredką. Można połączyć też te dwie metody. Kosmetyk, który polecam to zestaw dwóch cieni (jasny i ciemny brąz). Dobrze sprawdza się zarówno w makijażu dziennym jak i wieczorowym. Nie osypuje się, jeśli zaaplikujemy cienie dokładnie. Cena nie jest wysoka. Lepszy niż również chwalony cień do powiek marki Essence, choć ten też jest całkiem dobrym kosmetykiem (cena to ok 16 zł).
6. Transculent Loose Powder (KOBO Professional) – sypki puder do wykończenia makijażu. Nie powinno się nim osypywać jak mąką, a raczej stosować punktowo i nakładać go po skończonym makijażu dużym, puchatym pędzlem. Jego zadaniem jest matowienie cery, absorbowanie zbyt dużego wydzielania sebum. Za tę cenę wart jest wypróbowania. Jest niewidoczny, ale jak dla mnie pozostawia na twarzy efekt satynowy. Lepiej matują pudry ryżowe. Warto jednak przekonać się samemu. Efekt jaki osiągniemy zależy głównie od tego, jak duże problemy ze świeceniem się skóry posiadamy (cena ok 25 zł).
vilva
Fajnie byłoby jakbyś linkowała te produkty. Wtedy łatwiej znaleźć sklep, w którym kupiłaś. :)
Aleksandra Starachowska
Polecam zakupy u Lady Makeup. Paletę cieni Nude’tude dostaniesz w sklepie Minti Shop. Po kosmetyki KOBO trzeba się udać do drogerii Natura.