Nowości kupione na przełomie lipca i sierpnia

Nowości kupione na przełomie lipca i sierpnia

nowości lipiec/sierpień 2

nowości lipiec/sierpień 2Dziś nietypowo. Do tej pory w tego typu postach opisywałam same kosmetyki. W tym wpisie pojawi się jednak kilka słów o nabytej przeze mnie torbie. Rzecz niezwykle praktyczna i przydatna tym, którzy cenią wygodę, funkcjonalność i estetykę wykonania. Zanim jednak przeczytacie o tym jak zwykle zapraszam do zapoznania się z kilkoma kosmetykami, które polecam, które przetestowałam, a warte są uwagi. Zaczynamy :)

1. Boudoir Eyes (Soft & Sexy Shadow Collection) (Too Faced) – na kosmetyki firmy Too Faced panuje obecnie w internecie szał. You Tube roi się od tutoriali, blogi zasypywane są recenzjami. Zachęcona pozytywnymi komentarzami postanowiłam sama się przekonać. Wybrałam paletę cieni Boudoir Eyes. Jej wygląd przypomina elegancką mydelniczkę w stylu retro, zaś deseń imituje szezlong bądź elegancką pufę przy toaletce. Kasetka zawiera 9 cieni  podzielonych na kategorie: Day (matowy jasny krem In the Buff), jasny pudrowy róż (Fuzzy Handcuffs) i lśniąca lila (przewrotna nazwa Voulez-Vous). Część Classic zawiera słodki róż (Satin Sheets), błyszczący brudny róż (Sugar Walls) i matową szarość (Garter Belt). I wreszcie część Fashion, w której skład wchodzą cienie: bardzo jasny fiolet (Birthday Suit), srebrzysty fiolet (Lap Dance) oraz połyskująca czerń (French Tickler). Jak widać każda nazwa to przewrotna gra słów nawiązująca do sypialni i budząca jednoznaczne skojarzenia. Twórcy marki Too Faced niejednokrotnie puszczają do swoich klientów oko (najnowsza maskara do rzęs nosi nazwę „Better than sex”. Jakość moich zdjęć nie oddawała rzeczywistych kolorów więc najlepiej zobaczyć paletę na stronie producenta. Zamieszczam jedynie zbliżenie na opakowanie. Cienie są stworzone do tego by za ich pomocą wyczarować zarówno makijaż dzienny jak i wieczorowy. Z użyciem dobrej bazy utrzymują się od wieczora do rana. Kombinacja dziewięciu elektryzujących odcieni wydaje się być wystarczająca. Przeważają odcienie różu i fioletu. W środku znajduje się bonus w postaci ilustrowanych instrukcji do makijażu.  Too Faced to amerykańska firma, która nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Cena regularna palety wynosi 36 dolarów (czyli ok 115 zł).

2. 2000 Calorie Waterpoof Volume (Max Factor) – nowa odsłona popularnego tuszu do rzęs z serii 2000 Calorie. Tym razem o wodoodpornej formule. To, co na pewno doskonale robi ten tusz, to perfekcyjne rozdzielenie rzęs. Włoski nie sklejają się wcale, nie ma grudek. Czy jest wodoodporny? Na pewno nie rozmazuje się po całkowitym wyschnięciu. Nie zmywa się jakoś wyjątkowo trudno. Nie sprawdzałam działania tej maskary w kontakcie z wodą, ale ze łzami wzruszenia radzi sobie całkiem dobrze. Są maskary, które nie spływają nawet podczas przebywania w basenie. Cóż, kolejna sesja w takim miejscu powinna rozwiać wszelkie wątpliwości. Póki co, polecam wypróbowanie (cena ok 30 zl)

3. Sun Power Palette (Zoeva) – pierwszy produkt tej niemieckiej marki w moim posiadaniu. I już za nim przepadam. Od dawna poszukiwałam dobrej palety brązerów i róży. Noszenie ze sobą pojedynczych pudełek może być uciążliwe (czasem zdarza się, że opakowania pękają). Dlatego też zależało mi na rozwiązaniu praktycznym. Paleta zawiera 10 odcieni. Zarówno tych chłodnych jak i ciepłych. Produktu trzeba trochę nabrać, ale całkiem ładnie się zachowuje na skórze. Nie jest trudno cieniować i łączyć z sobą kolory. Najmniej przypadł mi do gustu jasny brązer ze złocistymi drobinkami. Daje trochę sztuczny efekt i nie lubię używać go do zaznaczania kości policzkowych. Może lepiej sprawdzi się jako cień do powiek. Sądząc po złotych drobinkach może to dać ciekawy efekt. Brązery i róże znajdują się w długiej i eleganckiej, czarnej kasetce (cena to ok 80 zł).

4. Eyelash Adhesive (DUO) – przez cały czas mojej przygody z wizażem używałam do klejenia sztucznych rzęs kleju LashGrip firmy Ardell. Teraz postanowiłam go zmienić na rzecz tubki kleju producenta DUO. Wybrałam wersję klasyczną –  białą. Barwa po chwili zmienia się na przezroczystą substancję. Zauważyłam, że DUO schnie szybciej niż jego poprzednik i szybciej zmienia kolor na właściwy czyli niewidoczny. Rzęsy nim przyklejone trzymają się do momentu, kiedy chcemy je zdjąć. Poważnie. Nic nie jest w stanie osłabić działania tego kleju. Ani całonocne szaleństwa na parkiecie, ani łzy. Dopiero demakijaż. Do sztucznych rzęs w kępkach jak i na pasku należy przyłożyć płatek kosmetyczny nawilżony płynem do zmywania makijażu. Nie należy trzeć rzęs, tylko delikatnie przesuwać płatek do środka twarzy i potem delikatnie złapać rzęsę, którą chcemy zdjąć lub w przypadku rzęs na pasku złapać za koniec i lekko pociągnąć (cena za 7 g wynosi ok 28 zł)

5. Long-Lasting Foundation Oil-Free SPF 20 (Artdeco) – podkład o przedłużonym działaniu, beztłuszczowy i z ochronnymi filtrami. Z tym przedłużonym działaniem bywa różnie. Naczytałam się na jednym z popularnych for przeróżnych opinii na temat tego produktu. Zdania jak zawsze są podzielone. Każda z nas jest inna, ma różne potrzeby i kondycję cery. Zawsze będzie tak, że produkt będzie miał tyle samo przeciwników co i zwolenników. Przetestowałam ten podkład już kilka razy i muszę przyznać, że bez odpowiedniego przygotowania cery i utrwalenia nie ma co liczyć na spektakularny efekt. Większość podkładów nie przeżyje dłużej niż kilka godzin bez „ulepszeń”. Powiem tak. Stosuję na razie dwa odcienie: 05 (jasny:Fresh beige) oraz 35 (ciemniejszy: Natural Wheat) i zawsze przedtem stosuję krem nawilżający i/lub bazę pod makijaż. Po nałożeniu podkładu wciskam w twarz puder transparentny i spryskuję fikserem. Trzyma się na swoim miejscu od popołudnia do rana. Nie polecam go do cery bardzo suchej. Co do samego podkładu, mogę śmiało powiedzieć, że dobrze rozprowadza się pędzlem, przyjemnie pachnie i daje dobre krycie, które można stopniować w zależności od użytej ilości kosmetyku. Twarz po nim jest gładka i promienna. Widzę już tylko problem w postaci opakowania. Końcówkę produktu zapewne ciężko będzie wydobyć (choć i tak to lepsze rozwiązanie niż ColorStay Revlon bez pompki). Niektórych odstrasza cena. Najlepiej przekonać się samemu (regularna cena to 100 zł za 30 ml jednak w różnych drogeriach i perfumeriach online koszt wynosi głównie między 60-90 zł) Sprawdzajcie rzetelność sprzedawców w sklepach internetowych bo o podróbkę nietrudno.

6.Photoready Makeup Foundation SPF 20 (Revlon) – drugi podkład w tym zestawieniu. Amerykańska firma zachwyca fluidem z serii ColorStay (tylko to nieszczęsne opakowanie! Za granicą istnieje wersja z pompką więc chyba muszę taką sprowadzić). Czy z Photoready jest podobnie? Pierwszy raz zetknęłam się z tym podkładem jakieś dwa lata temu kiedy przywiozła go do Polski moja starsza siostra. Wtedy byłam zachwycona i podkradałam jej go raz czy dwa kiedy jeszcze smacznie spała ;) Teraz zakupiłam dwa odcienie (003 Shell oraz 004 Nude). Bardzo lubię jego konsystencję. Nie za gęsta, dzięki czemu kosmetyk dobrze się rozprowadza. Nie uczula i ma odpowiednie krycie. Na twarzy pozostaje krócej niż ColorStay. Jak sama nazwa wskazuje, dobrze jest go stosować do sesji zdjęciowych. Drobinki rozświetlające pięknie rozpromieniają twarz i faktycznie dzięki temu fluidowi cera wydaje się gładsza. Tak jak w przypadku Artdeco podkład ten nadaje się na wielkie wyjścia pod warunkiem, że zastosujemy odpowiednie utrwalacze makijażu. Warto spróbować. Na dzień sprawdzi się na pewno. (cena w drogeriach takich jak np Douglas to 70 zł za 30 ml. Koszt podkładu zaczyna się jednak od 30 zł i w  sklepach online ceny mogą się różnić).

7.Sheer Finish Lipgloss Happy Days (MUA Makeup Academy) – delikatny błyszczyk w tubce, który subtelnie barwi usta. Posiadam odcień morelowy. Kupiłam z ciekawości na stoisku w sklepie Pepco. Brytyjska firma popularna jest wśród blogerek, a sam producent utrzymuje, że ceny ich kosmetyków nie przekraczają czterech funtów. U nas błyszczyk dostałam za 5 zł bez grosza. Od razu zaznaczam, że nie ma co spodziewać się cudownych właściwości i nie wiadomo jak długiego działania. Jest to zwykły błyszczyk, który można nosić z sobą w torebce. Trochę klei usta. Nadaje wargom lekko różowawy kolor. Jakość adekwatna jest do ceny. Piszę o nim jednak ze względu na to, że jest to pierwszy produkt firmy MUA w moich zasobach. Nie sądzę bym zaopatrzyła się w kolejne, choć przyznam, że chciałabym przetestować mini paletę pomadek (w opakowaniu znajdują się trzy odcienie). To na tyle w temacie MUA Makeup Academy. A może Wy macie z tą marką większe doświadczenie?

8. Soft Make-Up Bag (Karaja) – kolejna włoska produkcja w moich rękach. Korzenie marki Karaja sięgają 1985 roku. Długo szukałam miękkiej torby, która pomieści moje kosmetyki, a przede wszystkim będzie wygodna, funkcjonalna i elegancka. Podkreślam słowo torba bo kufrów jest wiele i różnią się wielkością, ceną i jakością materiałów, z których są wykonane. Kufer mam i służy mi do przetrzymywania kosmetyków. Nie lubię jednak ich nosić.Miękkie torby do wizażu są lekko mówiąc ciężko dostępne, nawet w sklepach zagranicznych jest ich niewiele. Torbę Karaja już przetestowałam pod kątem wytrzymałości, pakowności i funkcjonalności i jestem nią szczerze zachwycona! Całość wygląda bardzo solidnie, torba zapinana jest na rzepy, a jej wymiary to 54 cm x 39 cm. Po rozłożeniu prezentuje się imponująco i  można naliczyć aż 9 dużych kieszeni w różnych rozmiarach. Kosmetyki można posegregować tak, że zapomnimy o nieładzie. Wszystko ma swoje miejsce. 7 kieszeni jest przezroczystych, co znacznie ułatwia odszukanie potrzebnych nam rzeczy. W środku znajduje się również dziesiąta „kieszeń”, czyli miejsce na pędzle. Do zestawu dołączony jest gruby, podwójny pasek na ramię. Same superlatywy. No może według mnie za dużo jest tych białych napisów na klapie, ale w obliczu całości nie stanowi to dużego mankamentu. Co kto lubi. Taka torba to koszt 250 zł bez przesyłki. Kupić ją można w oficjalnym polskim sklepie online marki Karaja.

Aleksandra Starachowska
4 komentarze
  • Gabriela
    Odpowiedz

    Kufer jest boski! <3
    Mam z tej firmy Karaja tusz do rzęs 3w1 z dwoma szczoteczkami pogrubiającą i podkreślającą. Super się sprawdza. Polecam :)

    26 października 2016 at 10:57
  • Kamila
    Odpowiedz

    Wypróbuj Lash Design z karaji, daje jeszcze lepszy efekt na rzesach niż 2000 Calorie Waterpoof Volume. Super rozczesuje rzęsy i je podkręca:)

    6 października 2014 at 21:08
  • Pysiol
    Odpowiedz

    Na zdjęciu myślałam, że błyszczyk to farbka do ust, bardzo podobne opakowanie :D Dlatego zdziwiłam się czytając właściwości i jeszcze raz wczytałam się w nazwę. Co do podkładów – ja bardzo zraziłam się do Revlona po wypróbowaniu Colorstay – tak makabryczny wysyp miałam po nim, że dramat. Zainwestowałam w Estee Lauder Double Wear (który często jest z Colorstayem porównywany) i jak dla mnie – niebo a ziemia . Raz, nie ma tego wysypu krostek na dzień po, dwa cera wygląda naturalniej a krycie na większe imprezy jest idealne.
    Jednak po tej notce może kiedyś zdecyduje się na Photoready – myślałam o nim właśnie w celach portretowych ;), ale po przygodzie z jego bratem się wstrzymuję.

    6 sierpnia 2014 at 12:30

Leave a Comment