Jest kilka takich sesji zdjęciowych, do których mam szczególny sentyment. Wszystkie sprawiają mi ogromną radość, ale tylko niektóre wyjątkowo zapadają w pamięć. Z tą stylizacją wiąże się pewne wspomnienie. Pierwszy raz zdarzyło mi się żeby pomysł na sesję zrodził się we śnie. Otóż pewnej wiosennej nocy śniła mi się Pani Róża. Ubrana na czerwono kroczyła po parku, z żywymi różami we włosach, z mocnym wręcz teatralnym makijażem a jej rzęsy niemal sięgały policzków. Nie mówiła nic. Co chwilę spoglądała przez ramię, a każdy nawet najmniejszy szelest sprawiał, że bladła ze strachu.
Stylizacja nawiedzała mnie codziennie. Niektórzy tego pewnie nie zrozumieją i popukają się w czoło, ale wiedziałam że nie zaznam spokoju jeśli nie odtworzę tego co widziałam w swoim śnie. Całe szczęście, że moja siostra – wielka pasjonatka fotografii obiecała pomoc w realizacji mojego stylizacyjnego marzenia. Dziwnym zbiegiem okoliczności kilka dni wcześniej wybrała się do jednego ze sklepów z używaną odzieżą i tam znalazła piękną bordową sukienkę do ziemi.
Pozostało jeszcze tylko znaleźć dziewczynę, która nie tylko będzie pozować ale również poczuje ten romantyczny i nostalgiczny klimat. Początkowo szukałam modelki przez internet. Na jednym z portali przeczesywałam kolejne strony w poszukiwaniu „tej twarzy”, „tych włosów”, „tego spojrzenia”. Żadna jednak nie miała w sobie tyle wdzięku. Aż pewnego razu przyszła mi na myśl koleżanka. Ewelina – dziewczyna o delikatnej urodzie, z piegami od słońca, z dużymi oczami i rzęsami sięgającymi nieba. Zgodziła się bez wahania.
Najtrudniejszą rzeczą nie był jednak makijaż, odpowiednie miejsce, czy też zasznurowanie gorsetu widniejącego pod suknią. Najbardziej skomplikowane okazało się zamocowanie na włosach opaski z żywych czerwonych róż. Żywe kwiaty są niezwykle delikatne, łatwo je uszkodzić i ani myślą ułożyć się po naszej myśli. Bezlitośnie dziurawiłam płatki wsuwkami do włosów próbując połączyć każdą różę w jedną całość. Po blisko pół godzinie udało się. Dla takiego efektu było warto. Korona z róż była gotowa a my mogłyśmy wyruszyć w wybrane miejsce.
Dzięki Natalii, która potrafiła bezbłędnie uchwycić moją wizję oraz dzięki Ewelinie, zupełnie niedoświadczonej przed obiektywem ale przez to niezwykle naturalnej, powstała sesja moich marzeń. Sen stał się jawą.
Fotograf: Natalia Turczyk (http://www.facebook.com/FotografiaIstnieniemWyobrazni)
Modelka: Ewelina