kwi 04 2017
Higiena pędzli i akcesoriów do makijażu to niezwykle istotna część pracy z kosmetykami. Nie wyobrażam sobie,by nie czyścić ich po każdym użyciu. Oczywiście zdarza się też tak, że wezmę ze sobą niewystarczającą ilość pędzli i muszę szybko je oczyścić by wykonać kolejny makijaż. Na wszystko jest sposób, a na rynku możemy dostać różne mydła i preparaty, które nie tylko ułatwiają czyszczenie włosia lub tworzywa z których zrobione są gąbeczki czy aplikatory, ale też znacznie usprawniają mycie.
Postanowiłam napisać zbiorczą recenzję pędzli Zoeva w oparciu o ponad dwuletnie obcowanie z tą marką. Boom zaczął się stosunkowo niedawno, ale odkąd te akcesoria pojawiły się w polskich sklepach internetowych to one najszybciej znikają, a pod zdjęciem najczęściej widnieje napis „oczekiwanie na dostawę”. Pędzli tych używam codziennie.
Minęło kilka dni od zapowiedzi na Facebooku. Tak więc zgodnie z obietnicą piszę dziś w tej notce o pędzlach ZOEVA. Przez cały czas mojej przygody z wizażem używałam pędzli marek LancrOne (wytrzymały kilka lat – koszt ok 150 zł za 24 pędzle) ,MUSE (po roku malowania powoli zaczynają się psuć) oraz La Rosa (uwielbiam ich pędzelek do ust). Pewnie inaczej jest, gdy pędzli używa się na własne potrzeby. Nie są tak wyeksploatowane jak wtedy gdy maluje się nimi na sesjach zdjęciowych.