Powinnam przestać pisać na Facebooku, że post na blogu ukaże się w przyszłym tygodniu. Najczęściej nic z tych obietnic nie wychodzi, czasu na pisanie brakuje, a ja nie znoszę półśrodków. Dlatego każdy wpis musi być przemyślany, okraszony zdjęciami, starannie wynajduję nazwy kosmetyków, chcę mieć pewność, że to co napiszę, będzie przydatne dla wielu z Was. Ostatnio ogromnie zaskoczyła mnie fala komentarzy pod wpisem o ulubionych podkładach (a przecież to zaledwie część tego, co używam). Nic z tym moim pisaniem nie robię i tu trzeba oddać sprawiedliwość – piszę dwa, trzy razy do roku. Nie uważam się za blogerkę, ale od czasu do czasu mam chyba coś ważnego do przekazania.

Marka Beauty Blender powstała już w 1993 roku, ale znana gąbka do podkładu w kształcie jajka pojawiła się na rynku około 2002 roku. Tutaj w Polsce poznaliśmy ją zaledwie kilka lat temu, a sam produkt szturmem zaatakował rynek kosmetyczny i wprowadził niemałą rewolucję w sposobie nakładania podkładu. Ideą było stworzenie gąbki, która idealnie rozprowadzi fluid nie pozostawiając na twarzy smug, zacieków i zgrubień.
Dzisiejszy wpis będzie o konturowaniu – tak uwielbianym przez kobiety. Konturowanie to takie nasze oszustwo. Z jego pomocą możemy nadać twarzy zupełnie inny wygląd. Jesteśmy w stanie wyszczuplić, skrócić, zwęzić nos, zmniejszyć wysokie czoło, odjąć sobie wystający podbródek czy stworzyć iluzję kości policzkowych, gdy nasze naturalne są schowane przez co mało widoczne. Żeby była jasność – jestem zdania, że konturowanie
Dziś nietypowo. Do tej pory w tego typu postach opisywałam same kosmetyki. W tym wpisie pojawi się jednak kilka słów o nabytej przeze mnie torbie. Rzecz niezwykle praktyczna i przydatna tym, którzy cenią wygodę, funkcjonalność i estetykę wykonania. Zanim jednak przeczytacie o tym jak zwykle zapraszam do zapoznania się z kilkoma kosmetykami, które polecam, które przetestowałam, a warte są uwagi. Zaczynamy :)