Znane wielu osobom serduszko od Too Faced mieści w sobie potrójny rozświetlający róż do policzków. Osobiście często wybieram kosmetyki, które łączą w sobie kilka produktów. Tak więc często można u mnie zobaczyć wszelkiego rodzaju palety do konturowania, zestawy, podwójne i potrójne róże i rozświetlacze, palety pomadek. Jako wizażystka doceniam każdą możliwość zmniejszenia ciężaru kufra i szukam praktycznych rozwiązań.
Sweetheart’s Perfect Flush Blush od Too Faced był na moim celowniku już od dawna, ale do końca wahałam się co do wariantu kolorystycznego, a są ich 4. Ostatecznie wybór padł na odcień o nazwie Something About Berry no i tu spotkał mnie zawód.
Kosmetyk jak widać prezentuje się przepięknie. Wypiekany róż umieszczony został w tekturowym opakowaniu w kształcie serca. Problem jest z samym produktem. Nie wiem czy wybrałam zły odcień czy po prostu efekt końcowy mnie nie zachwyca. Jak na róż (nie rozświetlacz), kosmetyk jest za bardzo błyszczący. Rzadko która kobieta ma tak nieskazitelną cerę, by nakładać tak mocno skrzący się róż. No i do tego ten kolor…bardzo słodki, intensywny i krzykliwy, że pasuje do niewielu karnacji. Może jedynie środkowa część jest nie co bardziej stonowana (koral) i zdarza mi się jej używać bo całkiem ładnie i świeżo wygląda na buzi.
Preferuję róże do policzków, które nadają naturalnego rumieńca i ożywiają buzię. Osiągnięcie takiego wyglądu z serduszkiem Too Faced jest właściwie niemożliwe. Za dużo błyszczących drobinek, za żywy i intensywny kolor, a co za tym idzie zbyt sztuczny efekt końcowy. Gdybym miała nabyć inny róż od tej marki na pewno nie byłby to Sweetheart’s Blushes Flush Blush tylko propozycja z serii Love Flush (pojedynczy). Kolor musiałabym dobrać ostrożniej. Kupując w internecie nie raz można się rozczarować, ale takie są tego uroki. Niemniej jednak środkowy kolor zdarza mi się używać, a sam róż jest niewątpliwie ozdobą w kolekcji kosmetyków.
Cena to około 130 zł.